Dla tradycji hebrajskiej, która najwięcej uwagi poświęciła pytaniu o milczenie Boga, ma to wartość wyższą od słowa, ponieważ pozwala na wsłuchanie się w innego, zrobienie miejsca dla innego. A zatem milczenie Boga nie jest nieobecnością, nieistnieniem, ale najwyższym rodzajem komunikacji. Również pomiędzy ludźmi komunikacja Chociaż Szatan nie może nikogo zmusić do złych rzeczy, po mistrzowsku „wprowadza w błąd całą zamieszkaną ziemię” (Objawienie 12:9, 12). Usunięcie skłonności do zła Aby niegodziwość raz na zawsze wyrugować ze społeczeństwa ludzkiego, należałoby się zająć wrodzoną człowiekowi skłonnością do zła, brakiem Wielu znanych i szanowanych naukowców jest przekonanych, że świadomość człowieka jest wiecznie żywa. Dusza jest powiązana z naszym ciałem, ale w momencie śmierci opuszcza je i już nigdy nie powraca. Zdaniem brytyjskiego fizyka i matematyka, sir Rogera Penrose'a, dusza człowieka jest niczym innym jak zbiorem informacji, przechowywanych na poziomie kwantowym. Co więcej, naukowiec Księga Hioba, rozdz. 1, w. 1‑22. (1) Żył w ziemi Us człowiek imieniem Hiob. Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła. (2) Miał siedmiu synów i trzy córki. (3) Majętność jego stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby. „Dobro i zło jako takie są równie rzadkie jak czysta czerń czy biel w przyrodzie.” (Vincent van Gogh). W naszym codziennym życiu często znajdujemy się w sytuacjach, w których nie wiemy jak postąpić. Nie wszystko jest od razu jasne- nie można jednoznacznie określić każdego czynu, czy jest on zgodny z przykazaniami, czy nie. Wola — czy też dążenie intelektualne — jest motorem, motywem czy siłą napędową istot inteligentnych. W drugim rozdziale tej książki udowodniliśmy zaś, że Bóg jest inteligentny; dowód ten wychodził od faktu Jego boskiego działania. To prawda, że może istnieć siła napędowa bez wewnętrznej wiedzy. Czy dobro może istnieć bez zła? Czy zło może istnieć bez dobra? Gdy z pitego przez Berlioza 44.90 zł Cena w punktach Virtualo: 4490 pkt. Na słowa Boga: „Proś o to, co mam ci dać” władca nie poprosił o długie życie ani o bogactwa czy zgubę nieprzyjaciół, lecz o serce rozumne do wprowadzania sprawiedliwości, do sądzenia ludu i do rozróżniania dobra od zła. Bóg pochwalił Salomona za ten wybór, obdarzył go mądrością i innymi dobrami (por. 1 Krl 3,4-15). Chociaż prawdą jest, że zło nie istniałoby bez dobra, odwrotnie jest… nie prawda. Dobro może istnieć i istnieje bez zła. Zło nie jest wymagane, aby rozumieć dobro lub mieć dobro. Lekarz nie musi mieć astma, aby wiedzieć, jak traktować astma. Gwałt nie musi istnieć, aby zrozumieć radość i intencję, jaką Bóg ma dla seksu. Czy dobro nie może istnieć bez zła, a zło bez dobra? 2012-02-24 14:33:06; Czy zło może być drogą do dobra? 2011-11-19 23:28:29; Zgadzasz się ze stwierdzeniem św. Augustyna, że zło nie jest brakiem dobra tylko jego niedostatkiem? 2014-06-01 22:42:55 KyGi. Czy możemy się obyć bez Boga? Czy Bóg jest człowiekowi potrzebny? Czy życie może istnieć bez Niego? BLISKO dwieście lat temu Napoleon Bonaparte zapytał sławnego astronoma francuskiego, Pierre’a Simona Laplace’a, dlaczego w swojej nowej książce o gwiazdach ani razu nie wspomniał Boga. Laplace miał odpowiedzieć: „Ta hipoteza nie była mi potrzebna.” W owym czasie traktowanie istnienia Boga jako zbytecznej hipotezy mogło w pewnych kołach uchodzić za pogląd nader radykalny, dziś natomiast jest on dość rozpowszechniony. Obecnie już mnóstwo ludzi oswoiło się z myślą, że potrafią obyć się bez Boga. Wprawdzie powiadają, że wierzą w Jego istnienie, lecz po większej części niewiele tylko albo w ogóle nic nie czynią dla wykazania, że Bóg jest im potrzebny. Nie modlą się regularnie do Niego. Nie interesują się poznawaniem Jego woli. Nawet nie próbują żyć według wzniosłych zasad Jego Słowa, Biblii świętej. Niekiedy wychwalają nauki biblijne, że są to piękne ideały, lecz osobiście nie stosują się do nich. Niektórzy posuwają się do przechwałek, że wszystko, co posiadają, zdobyli własnym wysiłkiem, bez żadnej pomocy ze strony Boga. Czy słusznie dochodzą do takiego wniosku? Czy wcale nie jesteśmy zależni od Boga ani w niczym zobowiązani względem Niego? Czy naprawdę potrafimy się obejść bez Boga? ŹRÓDŁO ŻYCIA Zacznijmy od pytania: Kto dał nam życie? Oczywiście poszczególnemu z nas — rodzice. Ale kto zapoczątkował lub stworzył życie ludzkie? Takiemu Źródłu niewątpliwie należy się nasza wdzięczność. A może życie powstało wskutek przypadkowego zbiegu okoliczności i tym samym bez udziału rozumnego Twórcy? Znany francuski filozof Claude Tresmontant, który wykłada filozofię nauki na słynnej Sorbonie w Paryżu, niedawno zajął się specjalnie tą kwestią. Udzielając na ten temat wywiadu, powiedział on: „Tylko bardzo nieliczni uczeni myślą jeszcze dziś poważnie,” o tym by czysty przypadek mógł „posłużyć za wyjaśnienie powstania choćby najprostszego organizmu”. W dalszych wywodach wykazał, dlaczego przypadkowej kombinacji elementów nie można dłużej traktować poważnie jako wyjaśnienia początku życia. „Do dziś poznaliśmy, jak niesłychanie skomplikowana jest budowa cząstek molekularnych, które wchodzą w skład żywej komórki”, oświadczył. „Dokonano obliczeń celem ustalenia, jakie istnieje prawdopodobieństwo przypadkowego wyłonienia się z pierwotnego chaosu najprostszej z tych cząstek; okazało się, że czas i masa materii, jakie byłyby potrzebne do przypadkowego uformowania się choćby jednej takiej molekuły, nie mieści się absolutnie w okresie obejmującym znany nam wiek naszej galaktyki.” Dlatego też Tresmontant dodał: „Aby materia mogła sama z siebie” wydać skomplikowane formy życia, „musiałaby być obdarzona niezwykłą mądrością, musiałby tkwić w niej jakiś niedościgły geniusz”. Kto przypadkowi przypisuje to, co jest zdecydowanie sprzeczne z regułami prawdopodobieństwa, ten w rzeczy samej mówi o Przypadku pisanym dużą literą i pojęcie to staje się u niego równoznaczne z Bogiem. Rzecz całkiem jasna, że nie bezrozumny przypadek, lecz Bóg Wszechmocny jest Źródłem życia! Człowiek, który umie uszanować, co należy, zgodzi się z wypowiedziami psalmistów biblijnych, którzy oświadczyli: „Bogiem jest Jehowa. To on nas uczynił, a nie my samych siebie.” „U ciebie bowiem jest źródło życia.” (Ps. 100:3; 36:9 [10], NW) Życie naprawdę zawdzięczamy Bogu i powinniśmy okazywać Jemu wdzięczność za ten wspaniały dar. ZACHOWAWCA I ŻYWICIEL Ale czy teraz, gdy już posiedliśmy życie, nadal jeszcze potrzebujemy Boga? Czy jesteśmy w jakimkolwiek sensie od Niego zależni? Niemowlę po prostu nie może się obejść bez ziemskich rodziców; potrzebuje, żeby je ktoś karmił, ubierał i troszczył się o inne jego potrzeby. Czy ludzie są podobnie uzależnieni od Boga, swego niebiańskiego Ojca, czyli Życiodawcy? Niektórzy uważają, że nie. Co też Bóg dla mnie zrobił? — zapytują zuchwali. To prawda, że może pracują ciężko, aby nakarmić i przyodziać siebie wraz z rodziną; być może od świtu do nocy sieją ziarno, a później znowu trudzą się w dokuczliwym upale, by zebrać plony. Któż jednak sprawia, że z nasienia wyrasta pożywny pokarm, który dodaje sił ich ciału i przyczynia się do rozwoju ich dzieci? Jak się to dzieje, że połączenie owego nasienia z glebą i pewną ilością wody daje tak wspaniałe wyniki? Czy jakikolwiek człowiek tak urządził rzeczy? Nie! To sprawa Boga! Kiedyś dawno temu chrześcijański apostoł Paweł omawiał właśnie kwestię wzrostu i przy tym napisał: „Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg. A zatem ani ten, co sadzi, jest czymś, ani ten, co podlewa, lecz Bóg, który daje wzrost.” (1 Kor. 3:6, 7) Wprawdzie apostoł Paweł mówi tu o wzroście duchowym, lecz ta sama zasada dotyczy również wzrostu literalnego nasienia. Bóg utrzymuje bieg tych cudownych procesów, dzięki którym ziarno kiełkuje i w końcu wydaje to wszystko, co jest potrzebne człowiekowi. Francuski astronom Laplace wyniośle zakładał, że skoro odkrył niektóre prawa rządzące uregulowanymi, choć skomplikowanymi ruchami ciał niebieskich, to w takim razie ręka Boga nie jest światu potrzebna. Ale kto postarał się na przykład o to, by ziemia obracała się z odpowiednią szybkością (na równiku ponad 1600 kilometrów na godzinę) dookoła swej osi, dzięki czemu poszczególne formy życia na ziemi mają zapewnione idealne okresy naświetlenia promieniami słonecznymi i ciemności? Kto wyznaczył szybkość, z jaką ziemia krąży wokół słońca, a wynoszącą w przybliżeniu 100 000 kilometrów na godzinę, przy czym właśnie ta szybkość jest potrzebna do utrzymania naszej planety na orbicie odpowiednio oddalonej od słońca, aby na niej mogło krzewić się życie? Zadziwiająca regularność i porządek, jakie panują we wszechświecie, wykluczają prawdopodobieństwo powstania tych idealnych warunków przez przypadek. Jehowa Bóg jest Twórcą i Projektantem systemów gwiezdnych i planetarnych. Biblia mówi o Nim: „On liczbę gwiazd oznacza, każdą z nich woła po imieniu.” (Ps. 147 [146]:4, BT; Izaj. 40:25, 26) Prawo i porządek ciągle przejawiające się w ruchach planet i gwiazd dowodzą, że Bóg nadal istnieje i utrzymuje to prawo w mocy. Tak, człowiek nie mógłby się obyć bez Niego; a życie na ziemi bez Niego by zamarło. Jak niemowlę zdane jest na rodziców, którzy troszczą się o jego potrzeby życiowe, tak i ludzie w ogólności są uzależnieni od Jehowy Boga. Apostoł Paweł słusznie pewnego razu powiedział do ludu, że Bóg daje „z nieba deszcz i czasy urodzajne, napełniając pokarmem i radością serca” (Dzieje 14:15-17). Powinniśmy za to oddawać Bogu cześć i z całego serca Jemu dziękować; bo przecież, jak podaje Biblia, On „sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko”, tak iż „w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy”. — Dzieje 17:25, 28. Zatem bez względu na okoliczność, czy ludzie chcą to uznać, czy nie — Bogu zawdzięczają życie oraz rzeczy niezbędne do zaspokojenia potrzeb ciała i w ogóle umożliwiające życie. A czy Ojciec niebiański troszczy się jedynie o pokarm cielesny dla nas, nie dbając o strawę duchową? Czy ludzie mogą się obejść bez tego, co Jehowa Bóg zgotował dla naszego duchowego dobra? ŻYCIE BEZ BOGA Prawdopodobnie olbrzymia większość ludzi na ziemi gotowa byłaby twierdzić, że wierzy w Boga, niemniej jednak przeważająca ich część woli z własnego wyboru żyć w nieświadomości co do postanowień powziętych przez Niego na rzecz naszej duchowej pomyślności. Uszy ich są głuche na głos Słowa Bożego. Czynią bardzo niewiele albo w ogóle nic nie czynią, aby się dowiedzieć, co Bóg zgotował dla wyzwolenia ludzkości od zgubnych skutków grzechu oraz dla pobłogosławienia jej doskonałym zdrowiem i życiem w sprawiedliwym, nowym porządku rzeczy. Ludzie tacy znajdują się w sytuacji podobnej do tej, w której byli starożytni Efezjanie, zanim się stali chrześcijanami. Apostoł Paweł pisał do nich: „Byliście w tym czasie bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. Ale teraz wy, którzyście niegdyś byli dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową.” — Efez. 2:12, 13. Zanim ci mieszkańcy Efezu nabyli wiedzy o zamierzeniach Bożych, byli „bez Boga”. Żyli nieświadomi będąc postanowień Bożych, nieświadomi Jego troski o ich duchowe dobro, bez prawdziwej nadziei na życie w trwałym szczęściu. Widzieli przed sobą tylko krótkie życie, kończące się śmiercią. Dopiero gdy zareagowali na zew Pisma świętego, weszli w zażyły stosunek z Bogiem i zdobyli niezachwianą nadzieję na życie wiecznotrwałe. Widoki takie otworzyły się przed nimi dzięki temu, że przyjęli Jezusa Chrystusa, którego ofiara uwalnia człowieka od potępienia, jakiemu podlega wskutek odziedziczonego grzechu, i przybliża go do Boga. — Efez. 1:7; Rzym. 5:12. Prawdą jest więc, że człowiek może jakiś czas żyć bez uwzględniania postanowień Bożych, służących naszemu duchowemu dobru. Pokarm cielesny chwilowo utrzyma go przy życiu. Z czasem jednak skutki grzechu dadzą o sobie znać i spowodują jego nieuchronną śmierć. Mimo wielkich postępów medycyny ludzie nie są w stanie temu zapobiec. Jakże oczywistą jest rzeczą, że człowiek potrzebuje Boga! Na dłuższą metę nie obejdzie się on bez wiedzy o Bogu i Jego zamierzeniach! Jezus Chrystus podkreślił ten fakt, gdy w obecności swych uczniów powiedział: „To znaczy życie wiecznotrwałe: ich przybieranie wiedzy o tobie, jedynym prawdziwym Bogu, i o tym, któregoś posłał, Jezusie Chrystusie.” — Jana 17:3, NW. PRZYZNAJ, ŻE POTRZEBUJESZ BOGA Niejedni ludzie zadają sobie pytanie, czy w ogóle istnieje Bóg, ponieważ widzą dużo zła i cierpień, a nie dostrzegają żadnej interwencji ze strony Boga; wreszcie dochodzą do wniosku, że jeśli nawet Bóg istnieje, to i tak potrafią się obyć bez Niego. Wielu w związku z tym po prostu skłania się ku niegodziwości, jak to potwierdza pewien pisarz biblijny: „Ponieważ wyroki na czyny grzeszne nie są natychmiast wydawane, przeto odwaga rośnie w synach człowieczych i zło popełniają.” — Kazn. 8:11, Br. Jednakże sam fakt, że Bóg nie wkracza natychmiast celem wytępienia zła, wcale nie świadczy o tym, jakoby On nie istniał albo jakoby można było się bez Niego obejść. Wniosek taki byłby zbyt pochopny, i nie wykluczone, iż stanowiłby wynik samolubnego pragnienia, żeby to było prawdą. Natchniony psalmista zauważył: „Niepobożny dla pychy, którą po sobie pokazuje, nie pyta się o Boga; wszystka myśl jego, że nie ma Boga.” (Ps. 10:4) Kto nie chce bez uprzedzeń się pytać, szukać dowodów, ten nigdy nie dojdzie prawdy. Trwanie w ciasnym kręgu własnych niewdzięcznych myśli pozbawi takiego człowieka wspaniałych błogosławieństw, jakie Jehowa Bóg przewidział dla wszystkich, którzy skorzystają z dobrodziejstw Jego postanowień. Okaż więc wdzięczność i docenianie. Oddaj Bogu cześć za to, że możesz się cieszyć życiem. Daj wyraz swej wdzięczności za pokarm, który spożywasz, za powietrze, którym oddychasz, za piękne widoki, którymi sycisz swe oko, za melodyjne dźwięki, jakimi potrafi się rozkoszować twe ucho, oraz za wiele dalszych darów Bożych. Nie zwlekaj z tym! Dlaczego nie miałbyś na przykład przy najbliższym posiłku z całego serca podziękować Bogu Jehowie za to, że zgotował tę strawę? Przecież to On spowodował, że ziemia wydaje pożywienie. Potrzeba ci jednak czegoś więcej niż tylko przygotowanego przez Boga zaopatrzenia dla ciała. Życie jest krótkie i puste, gdy nie ma pokarmu duchowego, który nam Bóg daje dla pokrzepienia umysłu i serca (Mat. 4:4). Okaż więc szacunek dla tego zrządzenia i przeznacz jakiś czas na systematyczne studiowanie Biblii. Nie odkładaj tego! Świadkowie Jehowy chętnie pomogą ci w zdobyciu cennej wiedzy o Bogu i Jego zamierzeniach. Bez niej nie możesz się obyć. Pamiętaj: Jezus powiedział, że ona oznacza życie wiecznotrwałe. Jakie wspaniałe nastaną czasy, gdy zbawcza moc ofiary Chrystusa zostanie zastosowana na korzyść tych wszystkich, którzy uznają swego wzniosłego Stwórcę! Nawet nasi umiłowani, którzy pomarli, powrócą z grobów. Wówczas nie tylko jednostki, ale liczne miliony doznają radości, jaką przeżyli rodzice dwunastoletniej dziewczynki, którą swego czasu wskrzesił Jezus Chrystus. Biblia donosi, że wtedy „zdumiewali się wszyscy podziwem wielkim” (Marka 5:42, Db). Wyobraź sobie radość, jaka zapanuje na ziemi, gdy spełni się niezawodna obietnica Jezusa: „Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą.” (Jana 5:28, 29) Mocą ludzką nie da się tego dokonać. Może się to stać jedynie dzięki potędze pierwotnego Źródła życia, Jehowy Boga, który posłuży się Jezusem Chrystusem do wzbudzenia zmarłych. Jakże to więc oczywiste, że potrzebujemy Boga, że bez Niego nie możemy się obyć! Jeżeli teraz, drogi czytelniku, podobnie jak niegdyś chrześcijanie z Efezu, skorzystasz z postanowienia Bożego co do wyzwolenia ludzkości z ciążącego na niej potępienia i śmierci, to możesz spodziewać się szczęśliwej przyszłości, w której przez całą wieczność nigdy nie będziesz bez Boga. Przeciwnie, będziesz osobiście uczestniczył w chwalebnej scenie, którą w Słowie Bożym, w Biblii, opisano następującymi słowami: „Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.” Czy można do tych słów odnieść się z ufnością jako do wiarogodnej obietnicy? Oczywiście, gdyż Biblia zapewnia nas: „I rzekł ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe.” — Obj. 21:3-5. Fragment książki "Piękny Bóg, Piękny Człowiek. Zło z perspektywy teologii piękna Tomasza z Akwinu". Piękny Bóg (…) „Dlaczego Mnie pytasz o to, co dobre? Jeden jest Dobry” (Mt 19,17). Tomasz bardzo uważnie przyglądał się pytaniom Chrystusa. Skoro On jest Prawdziwym Bogiem, to po co pyta o cokolwiek człowieka? Tomasz miał jedną odpowiedź – Chrystus pytał, by wzbudzać pragnienie, „gdyż ludzie lepiej zachowują to, co otrzymują, pragnąc, i łatwiej to też przyjmują”. Jeżeli się czegoś nie pragnie, tego również się nie szuka ani się na to nie czeka. Odkrywanie zaczyna się więc od pragnienia i nadziei przekraczającej czas i przestrzeń. Tomasz udzielił nam cennej rady, którą można też potraktować jako motto tej książki. „Im bardziej człowiek chce uchwycić sekrety Bożej mądrości, tym bardziej powinien starać się być bliżej Jezusa zgodnie z Psalmem: »Spójrzcie na Niego, radość was opromieni«(34,6). Albowiem sekrety Bożej mądrości objawione zostają w sposób szczególny tym, którzy są połączeni z Bogiem przez miłość” „Dlaczego Mnie pytasz o to, co dobre?”. Dobro i Mądrość Pragnienie dobra „Jeden jest Dobry” (Mt 19,17). Bóg jest dobry i On jest Dobrocią. W swojej dobroci nie zamyka się w sobie, ale udziela się i rozlewa. Tomasz powie otwarcie – „Bóg jest źródłem dobroci”. „On udziela swojej dobroci rzeczom stworzonym”. Jeżeli można by wskazać jakąś jedną fundamentalną zasadę, wyjaśniającą całe stwórcze działanie Boga, stworzenie wszechświata, człowieka i najmniejszej z rzeczy, to jest nią bonum est diffusivum sui – dobro ma to do siebie, że się rozlewa i udziela. Na tej sformułowanej przez Pseudo-Dionizego Areopagitę zasadzie opiera się cała teologia stworzenia w ujęciu Tomasza z Akwinu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że prawda o dobroci Boga, która udziela się stworzeniu, rozlewa się dosłownie i w przenośni w całej twórczości Tomasza. Czym jest w ogóle dobro? Odpowiadając najkrócej, dobro (bonum) to po prostu przedmiot i cel pragnienia, pociągania i pożądania (appetitus). Dobro odkrywamy jako upragnione i zmierzamy do tego, by je osiągnąć i w nim znaleźć satysfakcję. Wzorem pragnienia dobra jest sam Bóg. „Trzeba, by Bóg, którego dobro jest najdoskonalsze i swoją dobroć rozlewa w sposób najpowszechniejszy, w swym rozlewaniu był wzorem dla każdego bytu rozlewającego swoją dobroć”. Oczywiście boskie pragnienie dobra jest czymś zupełnie innym niż pragnienie dobra, które jest w nas i w innych rzeczach stworzonych. Bóg pragnie dobra, którym jest On sam, „z powodu własnego dobra”. To boskie pragnienie jest do tego stopnia intensywne, że staje się stwórcze i działające. Dobroć Boga przelewa się na wszystkie rzeczy stworzone. W ten sposób stworzenie jest owocem boskiego pragnienia. Doskonałe pragnienie dobra wyraża się zatem w obdarowywaniu własnym dobrem innych. Bóg jako jedyny czyni to w wymiarze powszechnym w stosunku do całego stworzenia. „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31).W przypadku świata stworzonego Tomasz trafnie rozróżnił trzy typy lub stopnie pragnienia dobra. Pierwszy i najbardziej fundamentalny to pragnienie dobra, którym jest własne istnienie. Każde stworzenie pragnie istnieć, unika więc tego wszystkiego, co bezpośrednio zagraża jego dobru, jakim jest jego indywidualne, „osobiste” życie. Instynktownie chroni swoje największe dobro, jakim jest istnienie, koncentruje się na nim i dąży do niego. W tym celu dba o życie poprzez odżywianie oraz ochronę własnej egzystencji. Stworzenie może jednak pragnąć dobra nie tylko indywidualnego, lecz także dobra innych istot należących do tego samego gatunku. Ten drugi stopień pragnienia dobra wyraża się w dążeniu do zachowania gatunku poprzez płodzenie oraz szeroko pojętą troskę o dobro istnienia innych istot. Troska ta w przypadku ludzi będzie dotyczyła zarówno dobra w zakresie ich potrzeb naturalnych, jak i potrzeb wyższych (edukacja, twórczość itp.). Tomasz wspomina jeszcze o trzecim stopniu pragnienia dobra, które jest właściwe – mówiąc fachowo – dla „czynnika sprawczego wieloznacznego”, czyli praw fizyki „czuwających” nad porządkiem wszechświata. Całe stworzenie, rozumne czy nierozumne, ożywione czy nieożywione, każde bez wyjątku, uczestniczy w tej jednej dobroci Boga. Stworzony świat jest przeniknięty dobrocią i dlatego pragnie dobra i do niego dąży. Pragnąc zaś dobra, stworzenia świadomie lub nieświadomie pragną samego Boga. W ten oto sposób upodabniają się do swojego Stwórcy. „Jest więc jasne, że także byty, którym brak poznania, mogą działać dla celu, pragnąc dobra naturalnym pragnieniem i pragnąc podobieństwa do Boga oraz własnej doskonałości”. Dobro zatem jest powodem stworzenia, sposobem realizacji jego istnienia i ostatecznym celem, do którego zmierza i w którym osiągnie ono swoją pełnię. Jednak podobieństwo stworzeń do Stwórcy nie ogranicza się wyłącznie do pragnienia i dążenia do dobra. Bóg w swojej dobroci uzdolnił bowiem „świat cały i jego mieszkańców” (Ps 24,1) do uczestniczenia w udzielaniu i rozlewaniu dobroci. „Gdy jakaś rzecz udziela dobroci innym rzeczom, staje się ich przyczyną”. Tomasz wprowadza tutaj niezwykle ważny temat, który pojawi się przy okazji omawiania zła fizycznego (malum naturalis), mianowicie stworzenia mają rzeczywisty wpływ na porządek i realizację dobroci w świecie. Bóg zechciał, by stworzenie nie było tylko biernym widzem i odbiorcą Jego dobroci, ale przysposobił je do realnego współuczestniczenia w kształtowaniu świata. Dominikanin wielokrotnie przywoływał zasadę sformułowaną przez Arystotelesa: „Dobro wspólne jest zawsze bardziej boskie niż dobro jedynie jednostki”. Nie chodzi tutaj o to, że dobro jednostki jest nieważne i ulega zanegowaniu wobec dobra wspólnego. W interpretacji Tomasza dobro indywidualne osiąga swoją doskonałość dopiero wówczas, gdy udziela się innym i pomnaża dobro wspólne. Dobro wspólne pozwala jednostce na pełną realizację jego własnej dobroci. Stworzenia więc nie są zamkniętymi i odizolowanymi monadami, ale poprzez realne wzajemne relacje oddziałują na siebie i ukierunkowują na cel ostateczny. Otwartość na dobroć Boga, udzielanie dobra innym i przyjmowanie dobra od innych jest w opinii Tomasza niezawodnym i poniekąd naturalnym sposobem osiągnięcia Najwyższego Dobra – Boga samego. Wszystkie stworzenia, zgodnie z własną naturą, mają określone zadanie, wyznaczone im bezpośrednio przez dobrego Boga. Tym zadaniem jest realizacja własnej doskonałości i upodobnienie się do Dobra. Stworzenia poprzez właściwą sobie różnorodność, oryginalność i indywidualność, a równocześnie przez ścisłe wzajemne relacje współtworzą jeden porządek wszechświata. Przyjmują one dobroć i przekazują ją dalej, jednak nie są one początkiem i źródłem dobroci żadnej z rzeczy. Twórcą i źródłem dobroci jest jedynie Bóg. Tomasz mocno i konsekwentnie broni tezy, że wyłącznie Bóg stwarza rzecz i określa jej doskonałość oraz cel. On sam też wyznacza miarę dobroci, którą stworzenie ma być napełnione i do której zmierza poprzez swoje działania. Bóg jest dawcą dobroci i z tego powodu każda rzecz jest z natury dobra. On sam ustala i wyznacza konkretne miejsce danego stworzenia w swoim planie pełnym dobroci i On sam jest gwarantem niepodważalnej wartości każdego stworzenia. Bóg jest Twórcą różnorodności pośród swoich stworzeń. Każde z nich bowiem otrzymuje pełnię dobroci na miarę swojej natury, szczególnego zadania i miejsca we wszechświecie. Różnorodność dobra jest świadectwem nieogarnionego bogactwa dobroci Boga. Według Tomasza ta różnorodność zakłada nierówność i różne stopnie dobroci pomiędzy rzeczami. Bóg bowiem zechciał, by zostały wypełnione wszystkie stopnie dobroci. Różnorodność i wielość rzeczy jest dziełem zamysłu pierwszego Twórcy – Boga. On powołał rzeczy do istnienia po to, by udzielić stworzeniu swojej dobroci; one zaś ze swojej strony powinny ją ukazać. A ponieważ jedno stworzenie nie zdoła wyczerpująco ujawnić tej dobroci, stworzył wiele i to różnych stworzeń. W ten sposób to, czego brak jednej rzeczy w ujawnianiu Jego dobroci, uzupełnia inne stworzenie (...). Jedno stworzenie nie przedstawia Bożej dobroci tak doskonale, jak cały wszechświat. Doskonałość zatem dobroci Boga wymaga istnienia różnorodności i niezliczonego bogactwa dóbr stworzonych. Ta różnorodność nie jest jednak chaotyczną i przypadkową grupą różnych, indywidualnie i osobno realizujących swoją dobroć stworzeń. Boża dobroć porusza wszelkie działanie i ruch rzeczy. Dzięki niej mogą one w każdym momencie swojego istnienia rozpoznawać, pragnąć i podążać ku dobru oraz udzielać go innym stworzeniom. Świat stworzony, pomimo swojej różnorodności oraz stopni dobroci, ma jeden wspólny cel – jest nim Boża dobroć. To ukierunkowanie sprawia, iż rzeczy stworzone znajdują się w uporządkowanej relacji współdziałania. Ich celem jest wyłącznie dobry Bóg, oczywiście nie po to, by powiększyć dobroć Boga, wzbogacając ją, ale by ją od Niego otrzymać i stać się jej obrazem. Przyjęcie Jego dobroci jest odpowiedzią na pierwsze i uprzednie pragnienie Tego, który jest najhojniejszy i nieskończenie Dobry (Munificentissimus Deus): „»Jeśli zaś dziećmi to i dziedzicami, dziedzicami Boga« (Rz 8,17). Dziedzictwem tym jest pełnia wszelkiego dobra, którym jest nic innego, jak tylko sam Bóg”. A Bóg pragnie dobra i dlatego rozlewa swoją dobroć – stwarza świat (…). Piękny Bóg, Piękny Człowiek. Zło z perspektywy teologii piękna Tomasza z Akwinu, Tomasz Gałuszka OP Rzeczywistość nie jest jednogłosowa – piękna albo zła. Konieczne jest myślenie polifoniczne, które chroni przed dwoma błędami: rozpaczą w spotkaniu ze złem i z zuchwałością w chwilach powodzenia. Jeżeli ktoś chciałby zapytać, o czym jest ta książka, o pięknie czy o złu, otrzyma następującą odpowiedź: o pięknie, któremu przydarza się zło i brzydota, albo też o złu widzianym z perspektywy piękna. Niezawodnym przewodnikiem po tym traktacie jest św. Tomasz z Akwinu. Książka dedykowana została braciom i siostrom z Zakonu Kaznodziejskiego w 800. rocznicę przybycia dominikanów do Polski (1222-2022). – Piękny Bóg, Piękny Człowiek Tomasza Gałuszki to piękna książka. Napisana ze swadą, pomysłowo skomponowana, zawiera spore bogactwo trafnych spostrzeżeń i wyjaśnień. Wprost tętni myślą Tomasza z Akwinu i oddycha długimi latami wnikliwej lektury jego tekstów. (…) Jest cennym dopełnieniem istniejących opracowań teorii piękna oraz koncepcji dobra i zła w pismach Akwinaty – napisał w swojej recenzji dr hab. Piotr Lichacz, prof. IFiS PAN. Publikacja składa się z dziesięciu rozdziałów, które w pogłębiony sposób mówią o zagadnieniu zła: Piękny Bóg; Piękny Człowiek; Zło fizyczne, czyli piękno w procesie; Zło demoniczne, czyli piękno zawłaszczone; Zło winy, czyli piękno obnażone; Zło nędzy, czyli piękno utrudzone; Zło skandaliczne, czyli piękno ukrzyżowane; Zło kary, czyli piękno hartowane; Piękna eklezja i Piękna nadzieja. Liczne podrozdziały ułatwiają lekturę i systematyzują wiedzę. Autor stawia odważne pytania, o to, czy słusznie utożsamiamy zło z osobą lub rzeczą?; Co ma wspólnego zło z tajemnicą, a co z sekretem?; Czy zło może istnieć bez dobra i odwrotnie?; Jak do zagadnienia zła, uwzględniając w tym Boga, podchodził jeden z najwybitniejszych myślicieli w dziejach chrześcijaństwa – dominikanin św. Tomasz z Akwinu? Jaki jest sens cierpienia? Jak ocalić dobro i wydobyć jego wiodącą rolę, a równocześnie w sposób precyzyjny przedstawić problem zła bez dodawania mu choćby pozoru ważności i znaczenia? Czy powinniśmy je milcząco przyjmować, czy raczej stanowczo odrzucać jako jakąś przerażającą iluzję? Tomasz Gałuszka OP w precyzyjny i wnikliwy sposób pochyla się nad tymi wszystkimi zagadnieniami. W swoim dziele szuka na nie odpowiedzi, wprowadzając dwie niespotykane w analizach teologicznych metody, a mianowicie metodę historiograficzną (sposób opisywania, prezentowania i komunikowania wyników badań historycznych) i metodę kontrapunktu (czyli, jak pisać o złu, aby dobro nie zostało przez nie zagłuszone i nie zeszło z pierwszego planu?). – Wierzący w Boga ani nie zaprzecza „obecności” zła w świecie, ani też nie pomniejsza jego wpływu na świat, a równocześnie nie kwestionuje on dobroci, wszechmocy czy też istnienia Boga. Dzięki wierze w Boga, zaufaniu Mu i pod-daniu się Jego prowadzeniu człowiek staje się zdolny do przyjęcia właściwej postawy wobec zła i potrafi adekwatnie na nie reagować. Z punktu widzenia teologii zagadnienie zła zostało już rozwiązane przez Boga, człowiek zaś wciąż jeszcze się z nim nie uporał. To „już” daje pewność, a „jeszcze nie” pobudza nadzieję. Teolog zatem wobec problemu zła może zachować pokój, a nawet optymizm – przecież zło to sekret, który zna Bóg. I w ten właśnie sposób do problemu zła podchodził również jeden z największych teologów i świętych Kościoła – Tomasz z Akwinu. Jego też wybrałem jako przewodnika i mistrza w poszukiwani odpowiedzi na pytanie o źródła zła i sens cierpienia – podsumowuje Tomasz Gałuszka OP. O autorze: Tomasz Gałuszka OP ( – dr hab. mediewistyki, prof. UPJPII, dyrektor DIH. Naukowo zajmuje się historią dominikanów i herezji oraz teologii średniowiecznej. Trzykrotny laureat konkursu im. prof. Stefana Kuczyńskiego (IH PAN). W 2016/2017 r. visiting scholar na Uniwersytecie Kalifornijskim (Berkeley). Bóg, kościół, religie... - Czy moralność może istnieć bez bóstwa? Anonymous - 2012-10-09, 20:36 Dante napisał/a: rozwielitka napisał/a: Jak kiedyś ktoś powiedział religia to narzędzie, które skłania dobrych ludzi do robienia złych rzeczy. Czy to znaczy, że religia jest zła, czy ludzie mało ogarnięci? Poza tym wrzucanie wszystkich religii do jednego worka przyjmując, że są złe poprzez sam fakt nazywania tych systemów religiami nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiara przeważnie, (nie licząc wiary tej destrukcyjnej i rozpowszechniającej śmierć....) jest dobra. Jest dobra wtedy, gdy jest prawdziwa. Jak wcześniej już napisałam, religia to nie morale. Religia to wiara w lepsze jutro - przynajmniej ja tak to widze. A człowiek rozumny sam powinien mieć własne morale, nie dyktowane przez księdza. Emaleth napisał/a: Ja skłaniam się bardziej ku tłumaczeniom, że efekt końcowy jest wypadkową genów i doświadczeń - wierzę, że niektórzy rodzą się... może nie tyle źli, co z mniejszym potencjałem do bycia dobrymi niż inni. Owszem.. istnieją zmiany neurologiczne podczas ciąży/porodu lub genetyczne zaburzenia neurologiczne - to rozumiem, wtedy człowiek jest.. obciążony dziedzictwem zła. Ale to nie znaczy, że jest winny. Jego krew jest zatruta, jest zła. Mentalność może byłaby inna, gdyby nie to... Emaleth napisał/a: jak dobrze swoją robotę wykonali Twoi rodzice - czy wyposażyli Cię we wszystkie narzędzia i podstawy abyś potrafiła stać się dorosłą wersją samej siebie. niestety... rodzice żadnej roboty nie wykonali. Nie miałam nigdy z nich autorytetu - wręcz przeciwnie. Tak w skrócie mówiąc oni mnie tylko zrobili, reszta ukształtowała się sama.. To przeszłość sprawiła, że jestem jaka jestem. Z jednej strony żałuję, z drugiej strony cieszę się, że jestem tą wybraną.. i grzeszę inteligencją, tak nieskromnie mówiąc I dziękuję Ci za miłe słowa, bardzo przyjemnie mi się z Tobą prowadziło konwersację Anonymous - 2012-10-21, 11:48Jeszcze w temacie moralności - ciekawy WYKŁAD na temat zachowań moralnych zwierząt (polskie napisy ujowej jakości, bo z translatora). Ogólnie całość sprowadza się do myśli, że moralność wyewoluowała u ludzi i pewne jej cechy możemy obserwować u naczelnych, a także innych ssaków. Co o tym sądzicie? Puritan - 2012-10-21, 15:21 Emaleth napisał/a: Moje pytanie do Was - czy w ogóle potrzebna jest nam obiektywna moralność? I jeżeli tak to czy warunkiem jej istnienia jest istnienie bóstwa? Czym jest moralność? Unikaniem zła i szukaniem dobra. Skąd mam wiedzieć co jest dobre, a co złe? Potrzebuję jakiegoś systemu moralnego. Mogę więc wybrać jakiś ludzki system, np. komunizm, faszyzm, anarchizm lub system religijny: np. chrześcijaństwo, islam, buddyzm. Chrześcijański system moralny polega na przykazaniu miłości Boga i bliźniego oraz Dzięsięciu Przykazaniach. Wszystko co odchodzi od tego systemu jest widziane przez chrześcijan jako postępowanie niemoralne. Człowiek niewierzący może jednak przestrzegać niektórych przykazań chrześcijańskich, i wtedy postępuje zgodnie z chrześcijańskim systemem moralnym. Niektóre systemy religijne (w świetle Biblii) wygląją na bardzo niemoralne (np. poligamia, politeizm, kara śmierci za zmianę wiary itp.), natomiast systemy ludzkie okazywały się również fatalne w skutkach (Rewolucja Francuska, Hitler, Stalin itp.). Dlatego moja odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Im dalej od biblijnego systemu moralnego, tym bardziej niemoralne postępowanie. Anonymous - 2012-10-21, 15:40 Puritan napisał/a: Dlatego moja odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Im dalej od biblijnego systemu moralnego, tym bardziej niemoralne postępowanie. Puritan to nie jest odpowiedź na pytanie "Czy potrzebna nam obiektywna moralność?" Ani na pytanie: "Czy warunkiem istnienia obiektywnej moralności jest ISTNIENIE bóstwa?" To jest odpowiedź na pytanie: "Jaki system moralny jest według Ciebie najbardziej "moralny"?" a takowe pytanie nie padło w tym temacie. LadyDracula - 2012-10-21, 18:56Moim zdaniem moralność może istnieć bez bóstwa. Zgadzam się z Puritan napisał/a: Potrzebuję jakiegoś systemu moralnego. Mogę więc wybrać jakiś ludzki system, np. komunizm, faszyzm, anarchizm lub system religijny: np. chrześcijaństwo, islam, buddyzm. Zatem moralność istnieje nie tylko przy istnieniu bóstwa. Ale szkoda,że podałeś tylko takie przykłady "systemu ludzkiego". Bo przecież może to być demokracja na przykład. Poza tym, moim zdaniem moralność płynie z serca ludzkiego. Po prostu w mniejszym lub większym stopniu instynktownie zdajemy sobie sprawę z tego,co jest złe lub dobre. Anonymous - 2013-03-22, 09:59Jadąc do pracy przypomniałam sobie ten temat i mam ochotę go odświeżyć - mamy nowych użytkowników - może będą i nowe opinie. Fascynuje mnie ten temat i mi smutno, że ma tylko 2 strony LadyDracula napisał/a: Po prostu w mniejszym lub większym stopniu instynktownie zdajemy sobie sprawę z tego,co jest złe lub dobre. Ja myślę, że ten instynkt daje dość niekonsekwentne efekty. Wcześniej tutaj w temacie pisałam o przykładzie pana X, któremu możemy pobrać narządy w celu uratowania 5 innych osób. Robiono badania nad moralnością, gdzie ludziom zadawano podobne pytania i wyniki były interesujące. Na pytanie o pobranie narządów od pana X większość badanych odpowiadała, że by tego nie zrobiła, ale kiedy pytanie brzmiało: Uszkodzony pociąg nie jest w stanie się zatrzymać - na jego trasie znajduje się 5 osób, które zginą pod jego kołami - możesz przesunąć zwrotnicę i skierować pociąg na inne tory, na których znajduje się tylko jeden człowiek. Zabijesz tego człowieka, ale tamta piątka będzie bezpieczna. Czy przesuniesz zwrotnicę? I okazywało się, że część tych osób, które by nie pobrały narządów od X przesunęłoby zwrotnicę i zabiłoby jednego człowieka w celu ratowania 5. Mamy tu do czynienia z tym samym problemem moralnym, a jedynie inaczej sformułowanym i od tych samych osób uzyskujemy różne odpowiedzi. Wy też macie odczucie, że przesunięcie zwrotnicy jest bardziej akceptowalne od pobrania "części zamiennych"? Przecież problem moralny w obu przypadkach jest ten sam - czy można poświęcić jedno życie dla ratowania pięciu innych. Jak to więc jest z tym instynktem moralnym? Można na nim polegać jeżeli na to samo pytanie udziela różnych odpowiedzi? belial71 - 2013-03-22, 10:25Oczywiście że może istnieć bez bóstwa. To ludzie ustalają co jest moralne a co nie. Tak np. w Holandii eutanazja jest moralna ale wg. Kleru nie i kto to ma ustalić katolicki Bóg czy w tym przypadku Holendrzy. Czy moralne jest współżyć przed ślubem? wg Boga nie ale większość ludzi nie widzi w tym nic niemoralnego. Już raczej prawo nam określa co jest moralne a co nie. ale tu znowu może powstać problem kradzież jest nie moralna ale kradzież np. chleba dla głodnego dziecka gdy zdesperowany rodzic nie ma na ten chleb pieniędzy też jest niemoralna ? Trudne pytanie i temat rzeka. Anonymous - 2013-03-22, 10:26 belial71 napisał/a: Trudne pytanie i temat rzeka. No właśnie - temat rzeka a chętnych do dyskusji jak na lekarstwo Anonymous - 2013-03-22, 11:24Właśnie tak sobie pomyślałam... żeby mogła moralność istnieć z bóstwem, to bóstwo musiałoby istnieć, więc jeśli już to moralność istnieje z religią, a bóstwo... na to mamy 50% szans. No i oczywiście nawet te 50% nie jest niezbędnie konieczne. Anonymous - 2013-04-25, 11:09 belial71 napisał/a: Oczywiście że może istnieć bez bóstwa. To ludzie ustalają co jest moralne a co nie. Tak np. w Holandii eutanazja jest moralna ale wg. Kleru nie i kto to ma ustalić katolicki Bóg czy w tym przypadku Holendrzy. Czy moralne jest współżyć przed ślubem? wg Boga nie ale większość ludzi nie widzi w tym nic niemoralnego. Już raczej prawo nam określa co jest moralne a co nie. ale tu znowu może powstać problem kradzież jest nie moralna ale kradzież np. chleba dla głodnego dziecka gdy zdesperowany rodzic nie ma na ten chleb pieniędzy też jest niemoralna ? Trudne pytanie i temat rzeka. Pamiętam, jak podczas religii dyskutowaliśmy o tym, czy kradzież z głodu (dzieci) jest grzechem. Postawiliśmy wiele warunków, rodzina znalazła się nie z własnej woli w ciężkiej sytuacji, szukali pracy, nikt nie chce pomóc, itp. I wtedy sam Ks. przyznał, że lepiej ukraść, niż pozwolić na śmierć. (Winę za to ponoszą również Ci, którzy nie chcieli pomóc. Zgodnie z przykazaniem/nakazem "Głodnych nakarmić".) Belial71, oczywiście, że to ludzie ustalają. Biorą również odpowiedzialność za to, jak żyją. Pytanie tylko, czy eutanazja wynika z faktycznie "litości" dla cierpiącego, czy też jest tak ludziom wygodniej. Nie muszą opiekować się chorymi rodzicami, dziećmi. A wierzcie mi, że zdarzają się takie przypadki... Wolontariat w hospicjum daje wiele do myślenia, rodziny często wyrzucają chorych na oddział opieki paliatywnej... Anonymous - 2013-04-28, 22:57Mam apostazję, a więc i ekskomunikę i w nic nie wierzę. A płaczę nad każdym potrzebującym, gdy zdarzy mi się kogoś skrzywdzić, nie mogę sobie z tym poradzić, wolę, żeby inny czuł się dobrze, nie ja, szanuję cudze wierzenia itd itp. Wychodzi na to, że jestem twierdzącą odpowiedzią na pytanie, aczkolwiek słowo moralność jest niesprecyzowane. Często moralność myli się z etyką bądź sumieniem, traktując te wyrazy jako jednoznaczne. Moralność ma w naszym kraju znaczeniowe zabarwienie religijne, choć nie powinno - religijnym wyrażeniem jest sumienie. Etyka to potężny dział filozofii i bada moralność, bez ukierunkowań religijnych. Tym samym pytanie jest jak dla mnie źle zadane. Moralność istnieje niezależnie od bóstwa. Katolik ma moralność lub nie nie dlatego, że jest katolikiem, a dlatego, że jest człowiekiem, żyjącym w społeczeństwie. Niedotykalna - 2013-09-15, 08:43Jak najbardziej uważam, że moralność może istnieć bez bóstwa. Co więcej, jestem zdania, że każdy z nas ma swoje własne poczucie moralności, a żaden bóg ani inna siła wyższa nie mają nic do tego, bo – nawet jeśli dane bóstwo dysponuje jakimś spisem zasad – to każdy człowiek może je pojmować i wypełniać zupełnie inaczej. Kolejna kwestia – czy obiektywna moralność jest nam potrzebna? W czym jest ona lepsza od tej subiektywnej? Osobiście uważam, że ważniejsze jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, a nie to, czy modlimy się do jakiegoś boga. Nie umniejszam tutaj w żadnym wypadku wiary katolików, żydów czy muzułmanów – każdy ma prawo do własnego światopoglądu. Tego samego oczekuję w zamian. Anonymous - 2014-11-18, 02:16Nie jestem pewien czy moralność może istnieć bez bóstwa/religii. Jak sama Lady Emaleth, wspomniałaś w innym temacie, że nie ma chyba osoby na świecie która by się nie zetknęła ze zjawiskiem religii i boga. Mimo, że od boga i chrześcijaństwa zacząłem odchodzić mając paręnaście lat, to wydaje mi się, że moralność nie może obejść się bez istnienia bóstwa, to jest fizycznie nie możliwe. Trzeba by stworzyć nowe społeczeństwo wolne od jakichkolwiek religii. Mogło by to być możliwe jedynie w teorii. Jednak i tak potrzebne by były jakieś wytyczne, prawa, zasady, etyka. Jakiś porządek. Inaczej społeczeństwo by wymarło, gdyby każdy postępował jak chce bez żadnych konsekwencji i zasad moralnych. Avadakedaver - 2014-11-18, 02:26Bóstwa powstały między innymi dlatego, że ludzie byli niemoralni i głupi. Prawo państwa nie mogło ich dosięgnąć w wielu kwestiach, więc drogowskazem postępowania stało się dla nich prawo boskie. Teraz ludzie są znacznie mądrzejsi=moralniejsi niż wtedy; prawo państwa nie gwarantuje bezkarności jak wtedy. Oczywiście, że można być dobrym człowiekiem nie odzianym w religię. Tacy ludzie na dobrą sprawę są dla mnie bardziej wartościowi, bo wiem, że postępuja wedle swoich przekonań, a nie w strachu przed karą. Anonymous - 2014-11-18, 11:34 Avadakedaver napisał/a: mądrzejsi=moralniejsi Nie widzę żadnego związku pomiędzy mądrością, a moralnością. Nie rozumiem co ma jedno z drugim wspólnego? Mamy przestępców zarówno o niskim jak i wysokim IQ.